masakra, masakra, masakra....
tak opisze dzisiejszy dzien. oczywiście byl fajny moment, widziałam sie z Iga, ale generalnie było ciężko. jestem wykończona i jakoś dziwnie jest...
na razie pakowanie zawieszone, nie mam na to czasu ani ochoty. w piatek jade do Warszawy na weekend. Sobota z dzieckiem, bo rodzice Łucji idą na wesele, ale może zosatnę na niedziele, bo na Krakowskim Przedmieściu w ten weekend jest Fashion Street cos tam InStyle organizuje i bd pokazy mody i inne takie. Przy okazji zobacze sie z Olą :D
zawijam do łóżka i życze Wam słodkich, kolorowych snów.
coraz mniej dni do wyjazdu, obym śnila o Manchesterze nocą ;P
No comments:
Post a Comment