1/04/2012

after holidays....


Trochę czasu minęło od ostatniego posta, ale już wróciłam. 
Mam nadzieję, że wszystkim święta się udały i nikt nie przywitał Nowego Roku leżąc pod stołem lub klęcząc nad miską.
W tym roku „Mikołaj” był bardzo hojny i w ramach prezentu spędziliśmy święta w Polsce. Niezła konspiracja była :), ale te wszystkie uśmiechy i szczęście, którym emanowali bliscy... bezcenne.
Możliwość zobaczenia się z rodziną i przyjaciółmi  +1.000.000. do szczęścia :D
Dlatego smutno było wyjeżdżać… Ewentualnie smutek był wynikiem myśli „znowu ok.28 godzin w samochodzie v.v”

Wiadomo, jak to „ludź” , będę tęsknić za znajomkami , ale samoloty latają więc nie róbmy draki, pakujmy plecaki.
Wielkie zaskoczenie- ni ma śnigu. O co cho??? Chciałam porobić zdjęcia do szkoły a tu lipa ;\
Drugi szok to ceny w sklepach. Życie w ‘Polszy’ drożeje, ale standard tego życica nie ulega zmianie. Ludzie nadal narzekają, są szarzy i smutni. Wszyscy podobnie się ubierają i kombinują jak żyć godnie. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam z tego co mam w UK, jak teraz. No i uświadomiłam sobie, że tak naprawdę to jeśli coś mnie łączy z Polską (tęskno mi ) to do ludzi, bo sam kraj, ceny i polityka zachęcające do powrotu nie są. Powiedziałam to znajomym, powtórzę to tutaj, uczcie się języka i wyjeżdżajcie na studia/do pracy (jak kto woli) za granice.
Tylko w PL jak człowiek potrzebuje pomocy od państwa, to państwo się na niego wypnie….


Ale nie o tym chciałam… Mamy nowy rok, 2012. Majom nie wierzę i „prorokom” też nie ufam. Czuję, że to będzie fajny rok, pełen pozytywnych niespodzianek i generalnie będzie zarąbiście.
Jak co roku trzeba coś zmienić, więc jeszcze przed Nowym Rokiem rozpoczęłam wywiązywanie się z moich postanowień noworocznych. Lepiej zacząć trochę wcześniej niż czekać do 1go. Zawsze to jakiś kroczek naprzód. Przykro mi, że z co niektórych decyzji ‘musiałam się tłumaczyć’ i niektórzy uznali mnie za niewdzięcznice. A za co ja mam być im wdzięczna? Za nieprzespane noce, dziury w budżecie, pozwalanie na oszukiwanie mnie i jawne wykorzystywanie mojego dobrego serca? Nie każdy uśmiechnięty człowieczek z plakietką PRZYJACIEL, jest naszym przyjacielem. Rozumiem, że poniektórzy, mogli się poczuć urażeni itd., ale bez próby spojrzenia na sytuacje moimi oczyma, nie zrozumieją mojej decyzji. A ja od tłumaczenia tego nie jestem. Choć raz zachowajcie się fair i uszanujcie moją wole. Lepiej spalic za sobą most czy dwa niż wracać tam gdzie nie znajdziemy szczęścia….



p.s. na szare, mroźne dni polecam bloga- antytalenty.blogspot.com 

No comments:

Post a Comment